03/05/2014

1. Książka - Gra o Tron


Autor: George R.R. Martin
Tytuł oryginału: A Game of Thrones
Liczba stron: 780 bez dodatków, 801 z dodatkami
Gatunek: fantastyka, high fantasy
Seria: Pieśń Lodu i Ognia
Kontynuacja: Starcie Królów
Czytane w oryginale.
Opis fabuły ze strony lubimyczytać.pl:
W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie.
Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam.
Tron objął Robert - najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron...

Kilka słów o fandomie i serialu:
Tych opisów fabuły Gry o Tron naczytałam się kilka i chyba każdy fan się ze mną zgodzi, że ani nie zachęcają do czytania, ani porządnie nie oddają atmosfery historii, jej zajmujących bohaterów i ich poszczególnych wątków, a już na pewno nie podpowiadają potencjalnym czytelnikom jak rozbudowanym światem operuje George Martin.
Jak zapewne wielu nowych czytelników Martina, serię Pieśni Lodu i Ognia odkryłam za pomocą rosnącego w popularność serialu o tej samej nazwie, co pierwszy tom sagi. Początkowo, nawet nie byłam świadoma, że serial został oparty na bestselerowych książkach. Dlatego też moja przygoda z Grą o Tron rozpoczęła się od jej telewizyjnej ekranizacji. Zazwyczaj jestem jedną z tych osób, które ze stanowczością polecą przeczytanie oryginału przed obejrzeniem filmu (lub serialu), ale muszę przyznać, że w tym wypadku nie uważam tego za absolutną konieczność. I zaraz wyjaśnię dlaczego.
Podchodząc do lektury książek Martina (których dotychczas przeczytałam już na tyle, by mieć na ten temat wyrobioną konkretną opinię) trzeba przygotować się na podróż do rozwiniętego świata, który zaoferuje nam nie tylko swoją rozbudowaną historię, ale także politykę, religię i geografię, a pomiędzy tym wszystkim towarzyszyć będziemy bohaterom, ich rodzinom, wrogom, przyjaciołom i osobom, początkowo wydawać by się mogło, całkiem nieistotnym. Dlatego też gdy obejrzymy najpierw serial, będzie nam dużo łatwiej oswoić się z nazwami poszczególnych miejsc i z licznymi bohaterami, z których punktów widzenia obserwujemy wydarzenia. Będzie nam po prostu łatwiej dopasować odpowiednie imię do domu szlacheckiego, stanu, pochodzenia i relacji do innych postaci.

O samej książce:
Nie wiem jak to napisać na tyle dobitnie, żebyście mi wszyscy uwierzyli, ale tę książkę (i całą sagę) po prostu trzeba przeczytać. Jeśli jesteś fanem dobrego fantasy, pewnie dobrze o tym wiesz. Jeśli nie przepadasz za Tolkienem, a magia i smoki to nie rzeczy o których lubisz czytać, powinieneś wiedzieć, że Martin nadał fantastyce nowe oblicze. W jego książkach nie napotkasz się na przerysowanych, banalnych bohaterów, których jedynym celem w życiu jest zagłada świata lub jego ocalenie.
Postaci są wielowymiarowe i szybko się przywiązujemy nawet do tych mniej lubianych. Wątki są pełne symbolizmu i głębi, a zarazem pełne przygód i intryg, których rozwiązania nie możemy się doczekać. Dialogi śmieszą i wzruszają, świat opisany jest tak dokładnie, że natychmiastowo wierzymy w reguły nim rządzące, a sama fabuła jest dopracowana i dopięta na ostatni guzik. Pod koniec lektury myślimy, że w końcu rozgryziemy wszystkie sekrety, a wtedy niespodziewanie dzieje się coś, co nami wstrząsa do głębi i już wiemy, że momentalnie sięgniemy po tom drugi.
Jedną z najbardziej pozytywnych rzeczy, jaką mogę powiedzieć o tej książce to fakt, iż napisana jest inteligentnie i z wieloma niedopowiedzeniami lub momentami, w których czytelnik może dane sytuacje zinterpretować po swojemu. Bo Martin nie podaje nam wszystkiego na tacy, ale traktuje swoich czytelników jak mądre, potrafiące myśleć istoty, przez co w książce brakuje często spotykanych w literaturze (szczególnie grozy lub kryminałach, do których Gra o Tron w pewnym stopniu należy dzięki ilości intryg w jej historii) momentów, gdy autor dokładnie przeliterowuje nam dany wątek w obawie, że potraktowanie nas symbolizmem czy niejednoznacznością sprawi, że nie będziemy w stanie sami wykombinować o co chodzi (czy tylko mnie irytuje, gdy autor traktuje czytelnika, jak totalnego idiotę? George Martin jest autorem, który nigdy tego nie robi, ba! czasem nawet pozwala na zbyt wiele domysłów przez co w sieci istnieje wiele forum i stron internetowych debatujących niektóre z niedopowiedzeń w jego książkach. A nie ma nic lepszego od możliwości pogłówkowania nad ulubioną historią!).
Gra o Tron pisana jest z punktów widzenia kilku głównych bohaterów, których w kolejnych tomach przybywa (i ubywa!). Pierwszy tom przedstawia, między innymi:
  • Tyriona - karła, pijaczynę i brata królowej (oboje na obrazku obok). Jest to postać niezwykle lubiana dzięki swej inteligencji i tendencji do sarkazmu.
  • Daenerys (Dany/Khaleesi) - córkę zamordowanego króla Westerosu. Młoda dziewczyna jest sprzedana dzikiemu plemieniu przez własnego brata, który w zamian miał nadzieję kupić sobie armię, by odbić odebrane jego ojcu ziemie.
  • Aryę - najmłodszą córkę nowego namiestnika króla. Ta zadziorna dziewczynka jest niezainteresowana wyszywaniem i śpiewaniem. Zamiast tego uczy się "tańczyć" z mieczem.
A to tylko trzy (moje ulubione) z ośmiu postaci przedstawiających swoimi oczami fantastyczny świat Martina. Gwarantuję, że do wielu z nich szybko się przywiążecie, rozpoznacie swoich ulubieńców i zaczniecie im kibicować w tej Grze o Tron. Kto ją wygra? Wie tylko George Martin.

Podsumowując:
Książka jest wymaganą lekturą nie tylko dla fanów fantasy. Warto jednak wspomnieć, że niektóre jej treści nie są stosowne dla dzieci. Martin wiele razy w swoich wywiadach mówił, że jego książki są o życiu i wszystkich jego aspektach (a życie, jak sami o tym wiemy, nie jest łatwe i zazwyczaj kończy się śmiercią. Warto o tym pamiętać w czasie naszej wędrówki po Westerosie i Essos). Pojawiają się w nich każde możliwe sceny od obfitych opisów jadła podawanego na królewskim stole, przez sceny łóżkowe, graficzne opisy mordu i obrazowe przedstawienie otaczającego bohaterów krajobrazu.

Moja ocena: 10/10

18 comments:

  1. Po pierwsze - wiatm w blogosferze! A po drugie, odnośnie książki - już tyle wspaniałych recenzji słyszałam i choć nie przepadam za fantastyką naprawdę mam przeogromną ochotę na tą pozycję! Juz nie moge się doczekać! + Pełna podziwiu jestem, iż czytasz takie kobyły w oryginale, ale i zazdroszczę mieszkania w Wielkiej Brytanii! Ja tak chce!

    Pozdrawiam!
    subiektywniee.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ślicznie dziękuję za miłe powitanie! Miło tu zawitać wśród innych recenzentów blogowych ;)
      Grę o Tron serdecznie Ci polecam. Jeśli nie przepadasz za fantastyką może po prostu jeszcze nie natrafiłaś na pozycję, która naprawdę by Ci się spodobała? Saga Martina może wydawać się nieco zbyt ambitna dla początkujących czytelników fantasy, ale jeśli zaczniesz, na pewno nie pożałujesz!
      Szczerze przyznam, że czytanie w oryginale jest dużo przyjemniejsze od czytania tłumaczeń, bo te zazwyczaj nie oddają tego oryginalnego tonu, jaki książce nadał autor. Jeśli więc będziesz miała kiedyś okazję, sama spróbuj!
      Dzięki za odwiedziny i również pozdrawiam!

      Delete
    2. Na poczatek zabrałam się za Tolkiena i myślę, że to dobre powitanie fantasy w moim życiu, gdyż Władcę Pierścieni pokochałam już całym sercem!
      Co do czytania w oryginale to zgadzam się w 100% i starałam się już czytać coś po angielsku, ale myśle że książki fantasy z całym tym typowym dla siebie słownictwem nie są jeszcze na mój poziom językowy, ale w przyszłości na pewno będę czytała w lektury oryginale! :)

      Delete
    3. Tak, Tolkien jest świetny, chociaż jego styl pisania jest dość ciężki momentami, więc miło słyszeć, że się do Władcy nie zniechęciłaś ^^
      Masz rację, fantasy to dość zaawansowany level, bo słownictwo mają wyszukane. Ja też czasem muszę sięgnąć po słownik, bo znaczenia niektórych słów nie znałabym nawet po polsku ;P

      Delete
  2. Nie szkodzi chyba powitać cię drugi raz :D Ciekawy wygląd sobie wybrałaś, muszę powiedzieć. Lubię beże i brązy.
    "Grę o Tron" chcę od jakiegoś czasu i przeczytać i zobaczyć, bo słyszałam, że to nie dość, że genialne fantasy, ale i zawierająca ciekawe i obszerne opisy książka, można by rzec, historyczna. Lubię takie książkowe wymieszanie historii z fantastyką, a jeszcze lepiej jak historia też jest totalnie zmyślona! Jakoś jednak nie mam czasu na lekturę tej powieści, szczególnie, że nie należy do chudych, ale mam nadzieję w wakacje ją przeczytać :D
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki, cieszę się, że wygląd przypadł do gustu ^^
      Książki Martina gorąco Ci polecam. Rzeczywiście trzeba im poświęcić trochę czasu, bo są dość potężne, ale naprawdę warto no a jak już zaczniesz, to gwarantuję, że nie będziesz mogła przestać xD
      Pozdrawiam również ;)

      Delete
  3. Ten wpis odmienił moje życie!

    ReplyDelete
  4. Polecam tego bloga, jest świetny!

    ReplyDelete
  5. takie blogi to ja lubie! fajnie poczytać ciekawe wpisy

    ReplyDelete
  6. Podoba mi się Twój styl pisania.

    ReplyDelete
  7. Artykuł bardzo dobry ! zresztą jak zawsze :)

    ReplyDelete
  8. Miałem kilka podejść do Gry o Tron, jednak za każdym razem się poddawałem. Prawdopodobnie nie jest to uniwersum dla mnie, z serialem było z resztą podobnie. Jednak jest ono na tyle bogate, że nie dziwi mnie zyskiwane przezeń uznanie na skalę światową. Bardzo przemyślany i treściwy blog swoją drogą, chętnie poczytam i inne recenzje :) .

    ReplyDelete
  9. Dobry dzień to taki, w którym poznasz coś nowego, lub dowiesz się czegoś ciekawego. Po zapoznaniu się z Twoim blogiem zdecydowanie mam dobry dzień. Czekam na kolejne treści, bo z pewnością będę śledzić Twoją działalność :)

    ReplyDelete
  10. Proszę o więcej podobnych temu wpisów, człowiek czyta i czyta i nie może się oderwać, po prostu super napisane!

    ReplyDelete
  11. Uniwersum Martina jakoś zawsze stało obok mnie, nie mogliśmy się zetknąć. Jestem jednak klasykiem i preferuję Władcę Pierścieni. Może kiedyś się przekonam.

    ReplyDelete